Ujgurska dziennikarka: chiński rząd postrzega każdą religię jako zagrożenie

Gulchehra Hoja rządowych w swojej najbliższej rodzinie doświadczyła represji wobec ujgurskich muzułmanów – jej matka, ojciec, brat i ponad 20 krewnych jest przetrzymywanych w „obozach reedukacyjnych” w Xinjiangu.

„W zeszłym tygodniu dowiedziałem się, że jeden z moich krewnych zmarł w chińskim więzieniu. Jego ciało nie zostało zwrócone jego rodzinie”– powiedziała 11 maja, podczas wirtualnego wydarzenia, zorganizowanego przez ambasadę USA w Watykanie. Dodała, że jej krewny był „59-letnim ojcem trójki dzieci, który trafił do obozu w 2017 roku, a później skazany na 19 lat więzienia za samo studiowanie religii”.

Dziennikarka pochodzi z północno-zachodniego regionu Xinjiang w Chinach i od prawie 20 lat pracuje w Radio Free Asia. Mieszka w Stanach Zjednoczonych.

„Rząd chiński stworzył listę kryteriów, według których władze mogą uznać kogoś za ekstremistę, by wymienić tylko kilka: zapuszczenie brody, noszenie chusty lub długiej sukni, trzymanie religijnych książek w domu, nadanie dziecku imienia islamskiego, jako Mohamed. Wystarczy zastosować jedno z tych kryteriów, by zostać wysłanym do obozów” – powiedziała. „Niestety chiński rząd postrzega każdą religię jako zagrożenie dla swoich rządów” – dodała.

Rząd Chińskiej Partii Komunistycznej zatrzymał ponad milion, w większości muzułmańskich Ujgurów, w obozach dla internowanych w Xinjiangu, gdzie według amerykańskiego Departamentu Stanu zatrzymani byli poddawani torturom, zmuszani do pracy i umierali.

Raport Australijskiego Instytutu Polityki Strategicznej wykazał, że od 2018 roku w regionie zostało uszkodzonych lub zburzonych ponad 15 tys. meczetów, a dochodzenie AP wykazało systematyczną kampanię Komunistycznej Partii Chin, wymierzoną w Ujgurów i członków innych mniejszości w Xinjiangu, polegającą na sprawdzaniu ciąży i przymusowych aborcjach czy sterylizacji.

Rachel Harris, profesor na Uniwersytecie Londyńskim, której badania koncentrowały się na kulturze ujgurskiej i praktykach religijnych, powiedziała podczas wydarzenia, że ​​martwi się, że ta „tętniąca życiem kultura religijna” jest „systematycznie niszczona”. Po tym, jak prowadziła badania w Xinjiangu przez ponad dekadę, dostęp Harris do regionu został odcięty w 2012 r., kiedy rząd chiński zaczął odmawiać jej wiz. „Muszę założyć, że wiele kobiet, które znam i ich rodzin, zostało uwięzionych w tych obozach i prawdopodobnie zostały ostatnio wciągnięte w system pracy przymusowej w fabrykach, które obecnie przyjmują tak zwanych «absolwentów» z obozów” – powiedziała.

Patrick Connell, chargé d’affaires ambasady USA, przypomniał, że katolicy w Chinach również napotkali surowe ograniczenia w ich prawie do kultu. Od 1 maja Chiny rozpoczęły egzekwowanie nowych przepisów, mających na celu jeszcze mocniejsze podporządkowanie religii kontroli Partii Komunistycznej. „Nowe prawo wymaga, aby duchowni udowodnili, że «popierają kierownictwo Komunistycznej Partii Chin i system socjalistyczny»” – powiedział.

Amerykański dyplomata zwrócił uwagę, że zgodnie z obecnymi ograniczeniami, w Chinach „poniżej 18 roku życia nie wolno uczestniczyć w zajęciach religijnych, w tym uczestniczyć we Mszy świętej lub modlić się w meczecie”.

„Członkowie wspólnot katolickich w Chinach spotykają się z innymi surowymi restrykcjami i ograniczeniami dotyczącymi ich prawa do swobodnego kultu, włączenie z doniesieniami o tym, że urzędnicy rządowi przymusowo zamykali setki kościołów, aresztowali katolickich biskupów, księży i ​​zakonnice, a nawet zakazali im angażowania się w jakąkolwiek działalność religijną jako duchowni. Na szkoły wywierana jest presja, aby sprawdzały przekonania religijne swoich uczniów i pracowników” – powiedział Patrick Connell. „Niektórzy nazwali to najgorszym atakiem na religię od czasu rewolucji kulturalnej” – dodał.

Źródło: Catholic News Agency

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama