Systemy emerytur prywatnych skazane są na upadek

„Ani PPK, ani OFE nie biorą na siebie żadnej odpowiedzialności za wysokość przyszłego świadczenia emerytalnego. Jest ono nieprzewidywalne” – mówi prof. ekonomii Leokadia Oręziak. Ekonomistka w rozmowie z WP podkreśla wyższość publicznego systemu emerytalnego nad prywatnym.

Pracownicze Plany Kapitałowe to system długoterminowego oszczędzania na emerytury, który ruszył od 1 lipca 2019 roku. Każdy pracodawca, zatrudniający co najmniej jedną osobę, powinien umożliwić swoim pracownikom przystąpienie do PPK. Z tym, że pracownicy w wieku od 18 do 55 lat są automatycznie zapisywani (ale mogą się wypisać), natomiast pracownicy po 55. rok życia, mogą przystąpić do PPK na własny wniosek.

Pracownicze Plany Kapitałowe nie okazały się sukcesem

Wdrożenie PPK odbyło się w czterech etapach, a od początku bieżącego roku system obejmuje już wszystkie firmy. W ostatniej fazie (od 1 stycznia bieżącego roku), PPK zostały utworzone przez podmioty zatrudniające poniżej 20 osób oraz sektor finansów publicznych.

Rząd liczył, że do programu przystąpi 75 proc. Polaków, jednak tak się nie stało. Wg raportu: „Poziom partycypacji w Pracowniczych Planach Kapitałowych po IV kohorcie wdrożenia”, opracowanego przez Instytut Emerytalny, do PPK zapisało się jedynie 24% zatrudnionych.

Część ekonomistów krytykuje PPK. Wśród nich jest Leokadia Oręziak, profesor nauk ekonomicznych, kierownik Katedry Finansów Międzynarodowych w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie, autorka książki „Prywatyzacja emerytur”.

Świadczenie PPK nie podlega waloryzacji 

„PPK to właściwie nie jest program emerytalny, tylko komercyjny program gromadzenia oszczędności, z których zasadniczo można skorzystać po ukończeniu 60. roku życia. O ile emerytura z ZUS wypłacana jest dożywotnio, to w przypadku PPK okres wypłaty świadczenia to 10 lat (krótszy okres oznacza utratę uzyskanych od państwa korzyści)” – mówi prof. Leokadia Oręziak w rozmowie z WP.

„Wartość realna aktywów finansowych, zgromadzonych w PPK, będzie też obniżała się w wyniku inflacji. W odróżnieniu od emerytur z ZUS, świadczenie z PPK nie podlega żadnej waloryzacji” – dodaje.

Ekonomistka krytycznie wypowiada się również na temat Otwartych Funduszy Emerytalnych, uruchomionych w Polsce w 1999 r. Jej zdaniem, zarówno OFE, jak i PPK to projekty neoliberalne, które prowadzą do wzrostu nierówności społecznych i w efekcie do umacniania się w wielu regionach świata antydemokratycznych rządów.

Prywatny system emerytur niczego nie gwarantuje

„Systemy emerytur prywatnych, generujące ogromne koszty dla finansów publicznych, a nie dające bezpiecznych emerytur, są w istocie skazane na upadek. Na ich istnieniu bogaci się jedynie garstka społeczeństwa. Los OFE czy PPK może przypieczętować kolejny kryzys finansowy, który przecież kiedyś nastąpi. Ludzie zobaczą wtedy, że systemowe budowanie emerytury na ruchomych piaskach, jakimi są aktywa finansowe (akcje, obligacje i inne), jest bez sensu. Niczego nie gwarantuje, a pochłania ogromne zasoby prywatne i publiczne” – podkreśla prof. Leokadia Oręziak.

Zdaniem Oręziak do zapisywania się do PPK ma zachęcać „propaganda” mówiąca o tym, że emerytury będą niskie. 

„Chodziło i chodzi o utrzymanie w społeczeństwie strachu, że ZUS nie będzie w stanie zapewnić emerytur w przyszłości” – mówi.

Emerytura w Polsce coraz niższa

Ekonomistka jednocześnie podkreśla, że niskie emerytury to właśnie efekt wcześniejszych zmian w systemie i wprowadzenia OFE. W ich wyniku emerytury z ZUS zostały zmniejszone o połowę.

„Nieuczciwość propagatorów prywatnych emerytur polega więc na tym, że najpierw drastycznie zredukowano emerytury z ZUS, a potem te niskie emerytury podaje się jako argument za prywatyzacją emerytur” – mówi i przytacza prognozy Komisji Europejskiej o tym, że w Polsce w 2070 r. tzw. stopa zastąpienia, czyli relacja pierwszej emerytury do ostatniego wynagrodzenia wyniesie 25 proc. A pięć lat temu było to 55 proc.

Zdaniem Oręziak wyższość publicznego systemu emerytur nad prywatnym polega na przejrzystości, niższych kosztach i skuteczniejszej kontroli.

„W systemie ZUS nie da się zgubić nawet jednego złotego. Wszystko da się sprawdzić i nawet gdyby zaistniały jakieś nieprawidłowości, to nie da się ich ukryć. A katalog sposobów na zdefraudowanie pieniędzy z funduszy emerytalnych jest właściwie nieograniczony. Sprzyja temu fakt, że rynek emerytur prywatnych jest wysoce nietransparentny” – twierdzi ekonomistka.

Wszystkie koszty ZUS stanowią mniej niż 2 proc. kwoty, jaką rocznie zarządza Zakład, tymczasem w przypadku funduszy zarządzających prywatnymi emeryturami są one kilkunastokrotnie wyższe. Z kolei wysokie stopy zwrotu, jakimi chwalą się fundusze, są najczęściej zmanipulowane, bo nie uwzględniają opłat i prowizji – uważa ekspertka.

Szanse na godną emeryturę są niewielkie

Pytana o sposób na rozwiązanie problemu niskich emerytur, odpowiada, że trzeba zapewnić wysoki poziom oficjalnego zatrudnienia, zminimalizować umowy śmieciowe, podnieść płace i pilnować rzetelnego odprowadzania składek do ZUS. Jednak jej prognozy w tej materii nie są optymistyczne.

„Osiągnięcie godnych emerytur w publicznym systemie zdefiniowanej składki, jaki obowiązuje w ZUS od 1999 r. jest trudne, o ile niemożliwe” – uważa Oręziak.

Ekonomistka przewiduje też, że w dłuższej perspektywie nie będzie możliwe utrzymanie w Polsce obecnego wieku emerytalnego, z uwagi na rosnącą średnią długość życia. „Polska jest jednym z państw Unii Europejskiej o najniższym ustawowym wieku emerytalnym” – przypomina. Jednak jej zdaniem szanse na podwyższenie wieku emerytalnego w niedalekiej przyszłości są niewielkie, bo taki pomysł nie znajdzie zrozumienia wśród społeczeństwa.

Źródło: WP

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama