Czy datek i ofiara składana w Kościele to korupcja?

Dyskusja o naszym Kościele przybiera coraz bardziej absurdalne formy. Tym gorzej, że jak najbardziej ostrymi zarzutami przerzucają się sami duchowni. Ostatnio o. Prusak wniósł do dyskusji wątek korupcyjnego wymiaru składanej przez lud Boży ofiary pieniężnej oczekując ścigania jednego z biskupów za przestępstwo urzędnicze.

W ostatnim czasie ojciec Jacek Prusak udzielił wywiadu stacji TVN24. Odnosił się w nim do opublikowanego tam reportażu Marcina Gutkowskiego „Don Stanislao. Druga twarz kardynała Dziwisza”. Jednym z wątków rozmowy była sprawa finansowania przez osoby związane z Legionami Chrystusa nabożeństw koncelebrowanych przez św. Jana Pawła II. Pieniądze miały być przekazywane kardynałowi Dziwiszowi.

Postawiono tezę o działaniu w zorganizowanej grupie przestępczej, a o. Prusak potwierdził, że „tak to wygląda i w pewnym zakresie tak to się działo”.

Zorganizowana grupa przestępcza? Jan Paweł II i kto jeszcze?

Przestępczość zorganizowana to sformułowanie, które brzmi bardzo groźnie i przeciętnej osobie kojarzy się z mafią, gangami i najcięższymi przestępstwami. Faktem jest, że zarzut uczestnictwa w zorganizowanej grupie przestępczej może być przyjęty nawet w sprawach mniejszego kalibru. W praktyce sądowej przyjmuje się, że to co najmniej trzy osoby, które łączy wspólny cel popełniania przestępstw, a cechą tej grupy jest wewnętrzna struktura organizacyjna albo pewien rodzaj więzów organizacyjnych w ramach takiego porozumienia. Takie osoby nie dość, że planują przestępstwa, to także gromadzą narzędzia do popełniania przestępstw, wyszukują miejsca dla przechowywania łupu i rozdzielają role w oparciu o powiązania socjologiczno-psychologiczne między sobą.

Skoro o. Prusak zgadza się z takimi zarzutami, to powinien jasno powiedzieć, że szefem grupy przestępczej był św. Jan Paweł II i wskazać kto jeszcze, obok Papieża i jego sekretarza, w skład tej grupy wchodził. Zgodnie z prawem, dwie osoby to za mało, by ich działanie uznać za zorganizowane.

Jeśli nie potrafi odnieść się do tych faktów, powinien przeprosić. Co innego potępianie postaw i obowiązujących praktyk w Kościele, a co innego wytaczanie najcięższych zarzutów, które nie mają poparcia w prawie, faktach i dowodach.

Datek na Kościół to korumpowanie duchownych?

„To, co gdzie indziej nazywa się przyjmowaniem czy dawaniem łapówek, w Kościele nazywa się dawaniem ofiary albo wspomaganiem kogoś bądź czegoś, oczywiście w celach zupełnie niezwiązanych z dobrze rozumianym interesem Kościoła”. Tak stwierdził jezuita w wywiadzie i dodał, że jego zdaniem „tutaj ta korupcja została pokazana”, a „to, co widzieliśmy w tym dokumencie, to jest udokumentowane przestępstwo”. I znów, gdzie te dowody i gdzie złamanie prawa? Podkreślam: prawa. Bo różnie można odnosić się do postępowania i stosowanych praktyk w ramach, które prawa nie naruszają, ale nie od razu uzasadnia to kwalifikację prawną czynu.

Korupcję powszechnie definiuje się jako nadużycie władzy, przez kogoś komu została ona powierzona, dla własnego zysku osobistego. Najbardziej powszechną formą korupcji jest łapownictwo, definiowane jako wręczanie lub otrzymywanie pieniędzy, prezentu lub innej korzyści jako zachęty do zrobienia czegoś nieuczciwego, nielegalnego lub do popełnienia sprzeniewierzenia w trakcie prowadzenia interesów. To najszersza chyba definicja, którą przytaczam za Transparency International.

Łapówka powinna zostać wręczona i przyjęta z rozmysłem i w celu nieuczciwego zdobycia korzyści materialnej. O jaką korzyść materialną chodziło Legionistom Chrystusa. Mowa była o sprawowaniu Eucharystii. Jeśli ktoś z tego grona odniósł korzyść materialną, to najwyraźniej ja to przeoczyłem.

Kolejną kwestią, gdzie czyni się biskupowi Dziwiszowi zarzut, było sfinansowanie przez legionistów przyjęcia z okazji rocznicy święceń kapłańskich. Można to uznać za przyjęcie drogiego prezentu lub propozycję wystawnej rozrywki. Ale czy na pewno da się to powiązać z konkretnym świadczeniem materialnym dla tych, co taką korzyść mieliby przekazać biskupowi?

Faktem jest, że prezenty stanowią element dobrych relacji, a więc nie są postrzegane jako łapówki. Inna sprawa, że warto zawsze ustalić wyraźne zasady oferowania oraz przyjmowania prezentów i ich rejestrowania, co w zasadzie pozwala, w wielu przypadkach, uchronić się przed zarzutami korupcyjnymi.


Urzędnicy kościelni jak urzędnicy państwowi?

Dosyć powszechnie zdarza się, iż łapówka ukryta zostaje pod postacią datków charytatywnych lub sponsoringu. W biznesie zdarza się, że kwoty przeznaczone na cele charytatywne są wiązane z inną transakcją biznesową lub otrzymaniem ekwiwalentnej korzyści w barterze. I znów stawiam pytanie o to, co w ekwiwalencie otrzymali Legioniści Chrystusa?

Mamy jeszcze paragrafy z art. 230a§1 k.k., które przewidują, iż sprawca udziela albo obiecuje udzielić korzyści majątkowej lub osobistej w zamian za pośrednictwo w załatwieniu sprawy w instytucji państwowej, samorządowej albo w podmiocie dysponującym środkami publicznymi. Pośrednictwo w tym wypadku polega na wywarciu bezprawnego wpływu na decyzję i czynności osoby pełniącej funkcję publiczną

Mogło ojcu Prusakowi chodzić o czyn określony w art. 228§4 k.k. Tam mamy zapisane, że karze polega uzależnienie wykonania czynności służbowej od otrzymania korzyści majątkowej lub osobistej albo na żądaniu takiej korzyści. Można tego czynu dokonać także w związku z pełnieniem funkcji publicznej, co podwyższa dopuszczalny wymiar ewentualnej kary. Ale czy biskup Dziwisz jest funkcjonariuszem publicznym albo zawiadywał środkami publicznymi, zgodnie z definicją prawną takich środków?

Gdyby lewica usłyszała choćby przypuszczenie, że duchowny miałby być funkcjonariuszem publicznym na równi z przedstawicielami władzy ustawodawczej, wykonawczej, sądowniczej czy samorządu terytorialnego, żołnierzami, dyrektorami przedsiębiorstw państwowych i lekarzami w publicznych ośrodkach zdrowia na pewno wpadliby w szał.

To nie jest obrona Kościoła. To obrona dyskursu publicznego. Wiele spraw w naszym Kościele wymaga zmiany i nowego podejścia. Jednak, aby dyskusja w Kościele, a zwłaszcza wewnątrz Kościoła, miała sens, musi być po prostu rzetelna. Jeśli opiera się na skrótach myślowych, urojeniach, staje się karykaturą, a ci, którzy w niej wtedy uczestniczą są jedynie „pożytecznymi idiotami”.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama